Z różnych gameplayów wynika, że połowa gry to oglądanie jakichś przydługawych filmów, a potem przechodzi się od razu do walki z kolosem. Czy ta gra jest aż tak liniowa?
Liniową bym jej nie nazwał. Pograłem dosłownie chwilę, bo gra wybitnie mi nie podeszła, ale liniowa nie jest na pewno. Masz do dyspozycji od razu spory, otwarty świat po którym jeździsz i szukasz kolosów.
Na tą chwilę nie uświadczyłem takich. Schemat jest taki:
1. Bohater przychodzi do świątyni
2. Dowiaduje się, którego kolosa ma zniszczyć
3. Jedzie na poszukiwania kolosa
4. Zabija kolosa
5. Mdleje
6. Budzi się w świątyni i schemat się powtarza.
Jeżeli chcesz sobie urozmaicić zabawę to możesz się zająć wbijaniem trofeów, ale raczej nie liczyłbym na jakieś poboczne questy w samej grze. Przyznam się, że taka eksterminacja nawet potrafi wciągnąć, a przy lepszym poznaniu gra zyskuje, więc może moje pierwsze złe wrażenie było mylne, a gra zasługuje więcej niż 4/10.
Jedziesz do kolosa i go zabijasz i tak 16 razy, jest to jk najbardziej gra liniowa zarówno pod względem fabularnym jak i swobody rozgrywki
Może i patrzac w ten sposób jest liniowa, ale każdy kolos jest kompletnie inny i długie podróze dają świetną atmosferę podrózy. Poza tym im bardziej wsiąkasz w historię tym bardziej żal Ci kolosów i nie chce się ich zabijać.
Ta gra ma świetny gameplay, ale to przede wszystkim melancholia i ledwie zarysowana historia czyni ją grą wybitną. Ale to artystyczna produkcja.