nie wiem co jest z tymi scenarzystami... z tymi historiami o miłości, ale przy tym serialu wynudziłem się wyjątkowo. pierwszy odcinek można by było skrócić do 10 min bo w sumie powtarzają to samo tylko w innych dekoracjach (a propos dekoracji to mam dość tych wyobrażeń filmowców na temat mieszkań... te neony... te kocyki i poduszeczki... wszystko takie fajne takie jak z reklamy)... żadnego napięcia, dramaturgi... w sumie to ta historia mnie kompletnie nie angażuje, niczego nie dowiaduje się ciekawego o ludziach, związkach... taki zestaw banałów ... wiem, że wszystko było i nic nowego może już nie można powiedzieć w temacie miłości i związków, ale czasami warto się wysilić... bo niestety siedzenie na kapanie i smutne patrzenie w dal z pieskiem obok kompletnie mnie nie bierze... o Rozterki Fleishmana to ta serialina nawet się nie otarła...