bardzo dobry aktor, a gdy się zastanowić i zreflektować nad jego rolami a bardziej nad scenami zauważymy pewien geniusz....
zauważ że w filmy w których występuje jako postać drugoplanowa mają jakby specyficzny podział tworzony przez Jego osobę...., mianowicie dzielą się na: historię graną przez całą obsadę i sceny w których pojawia się Frycz...
zauważyłeś? kiedy on robi scenę jest jakby wyostrzona, charyzmatyczna, dosadna w przekazie innymi słowy jak ma być np. sk ... lem to jest to sk .... wiel w pełnym nienawiści skupionej osobowości.... itd.
Tylko co ON robi w tych po pierdółkach, namiastek komedii.... ???????
ale zauważ że nawet w tak cieniutkim "Francuskim numerze" jego rola i odegranie postaci jest w pełni przekonująca.... oczywiście ze względu na rozczarowanie i niezadowolenie z całego filmu nie za bardzo już na to się zwraca uwagę ale przypomnij sobie tylko Jego występ w tym gniotku.....
eh.... taki potencjał się marnuje.... bo co później zostanie?.... jakiś Francuski numer, co masz w środku i inne gnioty... eh.....
nigdy nie zapomnę jego roli okrutnego ojca z 'Pręgów'. Człowieka, który tępił syna jak się dało, gasił w nim zapał, wylewał żale za śmierć żony (matki chłopca). Patrząc jednak całościowo, nie był to zły człowiek, ale tak rozgoryczony i pokrzywdzony przez życie, że krzywdził tych, których kochał. Najlepsza rola w filmie, od tamtej pory zawsze zwracam na niego uwagę. Co prawda, wielu ról rzeczywiście mógł odmówić ale za wspomniane 'Pręgi' jest dla mnie zasłużonym aktorem.
a mnie wkurza własnie to że gra w tych szmirach, kasa kasą ale mimo wszystko ale aktor wybitny napewno.
Przymusu żeby grać w gównach typu "wyjazd integracyjny" nie ma. W zeszłym roku Frycz zagrał w 3 dennych komediach. Jeszcze trochę i wyrobi sobie markę...