Kiedyś miałam go za dobrego aktora, ale od kiedy spotykam go w każdym chłamie wyprodukowanym przez żarłocznych producentów, co robią skok na kasę i nie mają szacunku do widza, to po prostu nie mogę znieść tej pazernej gęby biznesmena (bo już raczej nie aktora). Doskonały przykład dla Szyca, Adamiaka i innych, którzy zaczynali jako obiecujący ARTYŚCI, a skończyli na... workach pełnych pieniędzy, ale ze sztuką to już mają mało wspólnego.
Pewien wybitny aktor, którego miałem okazję poznać mawiał: 'Aktor jest od tego, aby grać!'. Frycz tak zarabia. Ale rozumiem Cię, te filmy nie mają nic wspólnego ze sztuką. Szkoda, ze teraz w Polsce powstają głównie takie produkcje.
Jego ostatnie dobre role filmowe to chyba 'Pręgi' i 'Tam i z powrotem'. Później już gorzej. Widziałem go w teatrze tylko raz, ale to wystarczyło aby przekonać się o jego talencie.