Lekki, aktualny i dość świeży, jednak bez rewelacji. W porównaniu do cyklu: "Wielkie rzeczy" ten odcinek kryje się. Całus na twarzy Emila Karewicza mnie rozwalił. Natomiast Andrzejewski moim zdaniem nadaje się idealnie do roli "cwaniaczka", "kombinatora" tak jak w Symetrii. W tym filmie jak dla mnie wyszedł blado jak jego dredy. Reżyserzy powinni dostrzec emploi tego aktora.