Zacznę od tego, że to jeden z śmieszniejszych filmów jakie widziałem. Przypomina wędrówkę protagonisty ze skeczu do skeczu. Z tym, że każda z tych owych komicznych scen porusza istotne kwestie natury społeczno-politycznej. W tym wszystkim uwikłany jest wątek głównego bohatera, genialnie zagranego przez Douglasa. Nie był on złą osobą to frustracja, depresja i parszywa zrzędzenie losu, doprowadziło go do sytuacji bez wyjścia. Do tego nie można zapomnieć o tragedii matki z dzieckiem która idealnie wkomponuję się w dzieło.