W latach 80 to był temat tabu. Nikt nie powiedział tego otwartym tekstem, że ksiądz obmacuje chłopców, każdy puszczał oko i opowiadał to jako anegdotę i tajemnicę poliszynela. Mieliśmy u siebie w parafii księdza pedofila, którego wszyscy wielbili, bo kazania odprawiane przez niego po pijaku, wzruszały wszystkie mohery do łez. Tylko dziwne wypieki na twarzach ministrantów zdradzały, że coś jest nie tak, ale kto by przejmował się dzieciakami. Po latach koledzy wyznali, co działo się w kuluarach... Dokument Sekielskiego ma dla mnie duże znaczenie, obnaża nie tylko hipokryzję kk, ale też otumanienie społeczeństwa, które wolało klęczeć przed ołtarzem i wierzyć zboczonemu alkoholikowi niż szczerze porozmawiać z dziećmi.