Ujmujące swą pozorną naiwnością i smutne kino inicjacyjne. O goryczy dojrzewania do męskości, ale także odwadze przeciwstawienia się złu. Z banalnymi sentencjami, które jednak nabierają mocy, gdy bezkompromisowo, kadr po kadrze, rujnowany jest pozornie sielankowy obraz i narzucona konieczność wyborów. Myślę, że ten obraz obroniłby się w zupełności bez drugoplanowego Freuda. Tym niemniej bardzo przemyślana kompozycja z ładną klamrą. No i Johannes Krisch świetny jak w każdym filmie. Warto zobaczyć i się wzruszyć.