Film rozczarowuje. Pierwsza połowa serwuje nam obrazy imprezujacych nastolatków i właściwie niewiele ponad to. Widz ma nadzieję, że wolne tempo akcji na początku zamieni się faktycznie pełen emocji horror - niestety nie. Jest jeden moment, który spowodował, że podskoczylam z fotela.
Przepraszam, przez przypadek dodałam już temat nie skończywszy wypowiedzi. Daleko tu do "Misery" lub "Carrie" - temat odnoszący się do traumy z przeszłości szkolnej mógł być bardzo interesujący. Każdy z nas zna chyba kogoś, kto w szkole był taką "czarną owcą". Jaka byla nasza reakcja? Czy zrobiliśmy cokolwiek, aby pomóc? Czy bardziej pociągalo nas bycie "cool" - tak jak stwierdza Ma podpalajac żelazkiem brzuch jednego z nastolatków, bądź zaszywając "niewyparzone" usta Hailey. Jakie konsekwencje będzie juz w dorosłym życiu ponosila ofiara? Podejrzewam, że do takiej refleksji miał skłaniać ten film.
Tu nie wyszło. Temat zostal potraktowany bardzo płytko. Na tyle, że nie skłania do przemyśleń.
Gra aktorska Octavii Spencer przez większość filmu przekoloryzowana i groteskowa. Końcówka filmu kiczowata i pozbawiona pomysłu jednakże przyznaję - pozostawiajaca w widzu smutek.
Horror, Thriller, Komedia, film psychologiczny, dramat? Wszystko i nic. Trauma z dzieciństwa, brak akceptacji w społeczeństwie, przeniesiony zespół Münchausena i caly szereg zaburzeń psychicznych, z których żadne nie zostało oddane solidnie. Psychologia postaci nie zostala rozbudowana praktycznie wcale. Elementy, które mogły niepokoić, nie potrzebnie zamienione zostały w żart - scena śmierci Mercedes. Śmiech na sali pojawiał sie natomiast w momentach raczej niezamierzonych. Wyszło kiczowato w złym tego slowa znaczeniu. Ludzie po seansie czekali do końca napisów, z nadzieją, że może otrzymają jakąś pointę lub po prostu klamrę w scenie po napisach. Niestety takowej brak. Film pozostawia odczucie wielkiego niedosytu, jest też smutny i to w kategoriach dramatu najwięcej zyskuje - te 3 punkty na 10.
Tak w temacie pobocznym -co jest z tymi scenami po napisach, dlaczego jest na to taka 'moda'? Film ma swoje zakończenie i dalej są właśnie napisy, muzyka/ piosenka do owych, nazwiska ekipy, jakieś 'loga' wytwórni i sponsorów, itd., kto chce to niech patrzy i słucha do końca (jestem za tą opcją), kto jednak nie chce to wychodzi z kina lub wyłącza film. Te sceny po napisach kojarzą mi się z tandetą i dziecinadą, dobry film niech się mieści w klamrze do napisów.
Jak najbardziej sie zgadzam. Film nie powinien potrzebować żadnej dodatkowej sceny po napisach, czy łopatologicznego wyjaśnienia. Jednak ten film swoją końcówką był po prostu niesatysfakcjonujący. Zakończenie było jak dla mnie niepełne, jakby urwane (nie mylić z otwartym) stąd moje nawiązanie do scen po napisach, na które panuje obecnie moda.
" Ludzie po seansie czekali do końca napisów, z nadzieją, że może otrzymają jakąś pointę lub po prostu klamrę w scenie po napisach. Niestety takowej brak. " więc wychodzi na to,że nic .
Wyjątkiem dla mnie są komedie. Jeszcze fajnym rozwiązaniem są sceny w napisach, w komediach nieudane sceny a w dramatach albo obyczajowych jak się zmienia świat w filmi
Bo to nie jest horror a thriller psychologiczny. Także fani horroru są zawiedzeni a fani thrillera też, bo końcówka to klasyczny horror
to jest psychologia na poziomie brudnego kibla, dlatego każdy jest rozczarowany.
Zdecydowanie nie jest to horror. Na thriller też się nie nadaje. Bardziej pasowałby mi tu jakiś dramat psychologiczny, o ile postać Ma byłaby dobrze rozbudowana i opowiedziana. Generalnie strasznie się wynudziłam oglądając przez większość filmu imprezujących nastolatków.