myślałam, że Ellie walnie coś o wierze w Boga :D
Wiara w Boga jest dokładnie tym samym, co wiara w "istnienie obcych cywilizacji bardziej rozwiniętych od ziemskiej".
Po pierwsze - na jedno i drugie nie ma żadnych fizycznych dowodów, ale ludzie wierzą w jego/ich istnienie, bo maja potrzebę czuć, że "tam w górze coś jest".
Po drugie - ludzie potrzebują "opiekuna" który jest "mądrzejszy od nas". Dlatego w niemal wszystkich filmach s-f obcy się nam "objawiają" jako bardziej rozwinięta cywilizacja (czyli siła wyższa, która przyniesie nam zbawienie).
Dowodem na to jest bohater Richarda Dreyfussa w Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia. Od momentu gdy miał kontakt, facet stał się wręcz quasi-religijnym świrem. Nagle zauważył jak nic nie znaczące jest jego życie i jak "obcy" wypełniają jego wewnętrzną pustkę. Przestała go w zasadzie obchodzić jego własna rodzina, która pozostała tak przeciętna jak była. A on doznał iluminacji.