Otóż byłe wczoraj na pokazie przedpremierowym i spodziewałem się troszkę gniota w tylu "kamieni na szaniec", czy może już nie tak tragicznego "mista44". Zwłaszcza, że niektórzy aktorzy pojawili się i tu i tu (ale o tym zaraz). Ale nie było źle, rzekłbym było bardzo dobrze. Siedząc w kinie film robił spore wrażenie , zarówno scenografia, jak i przedstawienie wydarzeń wpływały na zdecydowany plus filmu. Z początku trochę irytowało mnie dziwne udźwiękowianie...takie było trochę nienaturalne. Może dlatego, że nieprzyzwyczajony jest słuchać ojczystego języka w filmie tak dobrym wizualnie. W każdym razie po jakimś czasie przestało to mieć znaczenia i już człowieka tak nie drażniło.
Bartłomiej Topa, jako głównodowodzący moim zdaniem spisał się kapitalnie. Może ma to coś wspólnego z tym, że niedawno oglądałem serial Mr. Robot gdzie grał aktor bardzo podobny do naszego aktora. W każdym razie widać było po nim ciężar sytuacji i podejmowanych decyzji. Aktorsko zdecydowana większość ekipy spisała się wyśmienicie. No właśnie większość.... Tomasz Schuchardt przez pierwsze 15 minut filmu, nie było źle. Natomiast im dalej w film tym gorzej z nim. Nic bardziej nie irytowało jak jego "mimika". Tak myślę, że można mu przypiąć łatkę polskiego Nicolasa Cage, i to w tym złym znaczeniu, gdyż cały czas wzrok miał jak zbity pies. I tak co i raz przebitka na jego twarz powodowała u mnie straszną irytację. Aktorsko zdecydowanie na nie, bo po prostu był słaby w tym filmie. Natomiast Królikowski nie irytował tak bardzo jak myślałem, że będzie. Oczywiście taka trochę pipka z niego i w tym filmie, jednak spodziewałem się, że będzie gorzej., dużo gorzej. Ba, pod koniec filmu nawet ma dobrą scenę, gdzie aż ciarki po ciele chodziły. Bo rzeczywiście końcowa sprawiła, że coś tam wewnątrz mnie się ruszyło. I nie był to odruch wymiotny na Schuchardta. Więc można by rzecz, że Królikowski spełnił swoją rolę czyli nie irytował za bardzo :D Są postacie, które wzbudzają większą sympatię, inne mniejszą ale czuć, że znalazł się tam zgrany oddział żołnierzy.
Oczywiście jak każdy film i w nim nie zabrakło pewnych niedorzeczności czy bzdurek. Nie będę ich opisywał, żeby nie psuć Wam zabawy przed premierą filmu ale są to takie rzeczy na które można przymknąć oko bo cała reszta sprawnie funkcjonuje.
Ogólnie rzecz biorą warto zobaczyć ten film, choćby dlatego, że jest to jeden z niewielu dobrze zrealizowanych polskich filmów. Ja wiem, że po bitwach Warszawskich i Bitwach pod Wiedniem mało się chce patrzeć na wojaczkę w naszym wykonaniu ale warto dla tego filmu się przełamać. Zwłaszcza, że film pokazuję pewną prawdę o tym, że to właśnie prawie sami Polacy bronili gmachu a nie jak oficjalnie się mówiło z wojskami irackimi.
Film godny polecenia, aktorstwo ( z wyjątkami) jak najbardziej na plus (Bartłomiej Topa - super się spisał), udźwiękowienie prócz początku też dobre (choć wszelkie wybuchy, strzały i rykoszety słychać naprawdę...złowieszczo, prawdziwie). Acha no i najważniejsze. Podczas seansu czuć było nieustające zagrożenie i beznadziejność sytuacji. Tłum muzułmanów, pałających nienawiścią do 'najeźdźców'. Czuć było od nich czystą nienawiść i nieobliczalność. Megafony na ulicach bez przerwy nadawały ryk podjudzanego, i pałającego chęcią mordu tłumu. Ten element wyszedł bezapelacyjnie najlepiej i sprawia, że film jest naprawdę miejscami mocny.