Aktorzy grają umiejętnie, ale na papierowym samolociku nawet mrówka daleko nie poleci, muszą mieć coś w dialogach, scenariuszu, co da im wiatr pod skrzydła.
Wnętrza, stroje, make up jak w kolorowych pismach, nuda. Czy pracę scenografa i kostiumografa w wielu filmach amerykańskich, także tu, zastąpiły firmy meblarskie, wnętrzarskie, odzieżowe? Mam coraz częsciej wrażenie ogladania filmow modułowych, że podjeżdża do wytworni filmowej TIR z gotowymi wnętrzami, ale przy okazji będącymi ukrytą ofertą handlową, że podjeżdzają inne podobne ciężarowki z gotowymi firmowymi bluzeczkami, spódnicami, spodniami... Zamarzyłem przez chwilę o scenografii "Amatora" Kieślowskiego, o tym tle odznaczającym się peerelowską urodą, ale przynajmniej prawdziwą. A niech będzie nawet sceneria fabrycznego filmu Kieslowskiego o bhp w fabryce miedzi, popełnił coś takiego. Ale też coś jest bezosobowego i modułowego w solidnosci warsztatu filmowego takich tytułów, nie sposób odróżnić reżyserów, operatorów, choć profesjonalne to jest, owszem.