Relacja

CANNES 2021: Ozon – poezja życia, proza śmierci

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/CANNES+2021%3A+Ozon+%E2%80%93+poezja+%C5%BCycia%2C+proza+%C5%9Bmierci-143082
CANNES 2021: Ozon – poezja życia, proza śmierci
Nadajemy z Cannes! Ruszyła rywalizacja o Złotą Palmę, zaś po otwierającej festiwal "Annette" Leosa Caraxa Michał Walkiewicz wybrał się na "Tout s'est bien passé" w reżyserii canneńskiego ulubieńca, Francois Ozona. Czy, jak sugeruje tytuł, wszystko poszło dobrze? Sprawdźcie jego recenzję.

***

"Warstwa Ozonowa"
recenzja filmu "Tout s'est bien passé", reż. Francois Ozon 

"Podwójnego kochanka", jeden z poprzednich filmów Francois Ozona, otwierał kadr z waginą w trakcie ginekologicznego badania, która po nagłym szarpnięciu kamery zamieniała się w gigantyczne, kobiece oko. Jego najnowszy film rozpoczyna statyczne ujęcie: kobieta stuka w klawiaturę laptopa w elegancko urządzonym, choć nieco folderowym mieszkaniu. Powiedzieć, że cała twórczość reżysera rozciąga się pomiędzy tak skrajnymi, estetycznymi biegunami, byłoby zapewne przesadą. Ale przecież coś w tym jest, że wkładając rękę do kuferka z jego filmami, możesz wyciągnąć jadowitą satyrę na burżuazję, kameralny dramat o miłości niemożliwej, thriller, w którym Polański zbija piątkę z Lacanem, albo coś takiego jak "Tout s'est bien passé" – naftalinową publicystykę, która z każdą minutą zamienia się w coś znacznie szlachetniejszego. 

Emmanuele (Sophie Marceau) przerywa pracę i odbiera telefon – jej ociec przeszedł zawał, dochodzi do siebie w szpitalu. Choć szkody wyrządzone w jego organizmie są nieodwracalne, kobieta liczy na to, że czas okaże się najlepszym rehabilitantem i że z pomocą siostry (Geraldine Pailhas) uda jej się usadzić patriarchę przy domowym ognisku. Problem w tym, że 85-letni Andre (weteran Andre Dussollier) nie ma ochoty na wegetację pod opieką nawet najczulszej ze wszystkich córek tego świata, zaś na barki Emmanuelle zrzuca ciężar eutanazji. Pomijając względy rodzinno-emocjonalne, zadanie okazuje się logistycznym koszmarem i moralną pułapką, a gra na zwłokę prowokuje kolejne erupcje złości ojca. Powietrze pomiędzy bohaterami gęstnieje w końcu do takiego stopnia, że nawet przeciąganie liny staje się niemożliwe. Pozostaje pytanie, jak długo życie będzie przeszkadzać śmierci.  

Zaczyna się to wszystko tak, że człowiek szuka wzrokiem wyjścia ewakuacyjnego. Ozon mnoży banalne metafory, rozciąga ryzykowne z fabularnego punktu widzenia paralele pomiędzy toksyczną relacją bohaterów a czysto akademicką dyskusją o moralnym wymiarze prośby o umożliwienie samobójstwa, ustawicznie balansuje na granicy kiczu. Jak w scenie, w której bohaterka udziela wskazówek zagubionemu turyście, by w ułamku sekundy wrócić do krainy bolesnego dzieciństwa i zostać zruganą przez ojca za nieumiejętność nawigowania z mapą. Albo wtedy, gdy, śniąc koszmar o nadciągającej przyszłości, małoletnia Emmanuele przystawia ojcu pistolet do skroni i pociąga za spust. Nie mówiąc już o retrospekcjach, w których urabiająca bezbarwną breję rzeźbiarka i matka bohaterki (Charlotte Rampling) deliberuje – dosłownie – o odcieniach szarości. Zbyt łatwe to i efekciarskie, by odwrócić uwagę od dyskursywno-akademickiej natury filmu: czy kobieta ma prawo odbierać życie ojcu? Czy ojciec ma prawo prosić o to córkę? Czy Szwajcaria jest w tym aspekcie bardziej progresywna od Francji? Nie twierdzę, że to błahe pytania. Ale chyba możemy się zgodzić, że temat eutanazji może prowokować do ciekawszych. 

Całą recenzję Michała Walkiewicza można przeczytać TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones